Przed budynkiem stał jakiś człowiek. Był ubrany jak cyrkowiec a dokładniej magik.... Ku*wa ktoś mówił żebym tak nie opisywała każdego kogo spotkam! Więc macie tu jego pie****** zdjęcie!
Scott |
- Buongiorno - powiedział. - Ty pewnie jesteś Nivel ?
- Buongiorno - Odpowiedziałam grzecznie - Tak jestem Nivel.
Facet przez chwile przyglądał się moim uszom i ogonkowi. Grrr! Jak ja nienawidzę tych dwóch!
- W takim razie zapraszam do mojego gabinetu. - Powiedział w końcu.
To mnie zatkało. Czyli to jest mój szef ? No nieźle! Kto ubiera się tak do pracy ?
Bez gadania poszłam za szefem. Doszliśmy (poprzez cholernie upiorny korytarz) do jego gabinetu. Był to mały pokoik. Sullo scaffalewł. (Włoski: Na półce ) leżały jakieś gazety. Bez ociągania sięgnęłam po jedną z nich. Scott, jak mi się przedstawić szef, od razu mi ją zabrał.
- nie nie nie tego nie dotykamy. -Powiedział jak do dziecka albo psa. Przy tym machał tak palcem. Położył gazety na najwyższej z półek a że był on naprawdę wysoki za nic nie mogłabym dosięgnąć.
To było trochę... dziwne. Jaki szef tak robi?
Scott spojrzał na mnie znad swojego biurka.
- No cóż panno Nivel. -Zaczął- Może zacznijmy od poznania się? Znaczy, wiem że masz na imię Nivel ale nie wiem prawie nic o innych rzeczach. Ile masz lat? Co lubisz i czego nie lubisz? Jesteś jakoś jeszcze nazywana? - Spytał
Zastanowienie (Nivel wysil się!).
- Mam 18 lat, lubię psy, wilki i klementynki. Nazywają mnie też lisicą, mutantem i złodziejką. - Wyrecytowałam (Brawo Nivel!)
-Złodziejką? - Spytał podejrzliwie Scott.
- Jak byłam mało podkradałam tacie z portfela.
Wyraźnie mu ulżyło.
- To dobrze. Ma pani jakieś hobby?
- Umiem grac na skrzypcach.
Scott aż podskoczył na krześle.
- Naprawdę? Pokaż pokaż pokaż! - zachwycał się jak małe dziecko po czym wyjął z szafy skrzypce.
Złapałam je nie pewnie, sprawdziłam i zaczęłam grać Foxy violin. Scott zachowywał się jak małe dziecko. Skończyłam po czym podałam mu je z uśmiechem. On schował je do szafy. Obrócił się do mnie z poważną miną.
- Droga panno Nivel... Ma pani te prace!!!
Wystrzelił konfetti a wokoło rozległa się wesoła muzyka.
-Naprawdę? -ucieszyłam się - To od kiedy zaczynam?
Zastanowił się.
- Od po jutra. A teraz pozwól że cie oprowadzę.
Razem przeszliśmy się po tym miejscu a on wytłumaczył mi jak się posługuje komputerem i kamera (robiąc to z taką gracją że pewne było że robił to już wiele razy) oraz że będzie mi wysyłał nagrywane wiadomości.
To było trochę... dziwne. Jaki szef tak robi?
Scott spojrzał na mnie znad swojego biurka.
- No cóż panno Nivel. -Zaczął- Może zacznijmy od poznania się? Znaczy, wiem że masz na imię Nivel ale nie wiem prawie nic o innych rzeczach. Ile masz lat? Co lubisz i czego nie lubisz? Jesteś jakoś jeszcze nazywana? - Spytał
Zastanowienie (Nivel wysil się!).
- Mam 18 lat, lubię psy, wilki i klementynki. Nazywają mnie też lisicą, mutantem i złodziejką. - Wyrecytowałam (Brawo Nivel!)
-Złodziejką? - Spytał podejrzliwie Scott.
- Jak byłam mało podkradałam tacie z portfela.
Wyraźnie mu ulżyło.
- To dobrze. Ma pani jakieś hobby?
- Umiem grac na skrzypcach.
Scott aż podskoczył na krześle.
- Naprawdę? Pokaż pokaż pokaż! - zachwycał się jak małe dziecko po czym wyjął z szafy skrzypce.
Złapałam je nie pewnie, sprawdziłam i zaczęłam grać Foxy violin. Scott zachowywał się jak małe dziecko. Skończyłam po czym podałam mu je z uśmiechem. On schował je do szafy. Obrócił się do mnie z poważną miną.
- Droga panno Nivel... Ma pani te prace!!!
Wystrzelił konfetti a wokoło rozległa się wesoła muzyka.
-Naprawdę? -ucieszyłam się - To od kiedy zaczynam?
Zastanowił się.
- Od po jutra. A teraz pozwól że cie oprowadzę.
Razem przeszliśmy się po tym miejscu a on wytłumaczył mi jak się posługuje komputerem i kamera (robiąc to z taką gracją że pewne było że robił to już wiele razy) oraz że będzie mi wysyłał nagrywane wiadomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz