piątek, 17 kwietnia 2015

Akt 4

Przed budynkiem stał jakiś człowiek. Był ubrany jak cyrkowiec a dokładniej magik.... Ku*wa ktoś mówił żebym tak nie opisywała każdego kogo spotkam! Więc macie tu jego pie****** zdjęcie!

Scott
Na mój widok nieznajomy podszedł do mnie.
- Buongiorno - powiedział. - Ty pewnie jesteś Nivel ?
- Buongiorno - Odpowiedziałam grzecznie - Tak jestem Nivel.
Facet przez chwile przyglądał się moim uszom i ogonkowi. Grrr! Jak ja nienawidzę tych dwóch!
- W takim razie zapraszam do mojego gabinetu. - Powiedział w końcu. 
To mnie zatkało. Czyli to jest mój szef ? No nieźle! Kto ubiera się tak do pracy ? 
Bez gadania poszłam za szefem. Doszliśmy (poprzez cholernie upiorny korytarz) do jego gabinetu. Był to mały pokoik. Sullo scaffalewł. (Włoski: Na  półce ) leżały jakieś gazety. Bez ociągania sięgnęłam po jedną z nich. Scott, jak mi się przedstawić szef, od razu mi ją zabrał.
- nie nie nie tego nie dotykamy. -Powiedział jak do dziecka albo psa. Przy tym machał tak palcem. Położył gazety na najwyższej z półek a że był on naprawdę wysoki za nic nie mogłabym dosięgnąć.
To było trochę... dziwne. Jaki szef tak robi?
Scott spojrzał na mnie znad swojego biurka.
- No cóż panno Nivel. -Zaczął- Może zacznijmy od poznania się?  Znaczy, wiem że masz na imię Nivel ale nie wiem prawie nic o innych rzeczach. Ile masz lat? Co lubisz i czego nie lubisz? Jesteś jakoś jeszcze nazywana? - Spytał
Zastanowienie (Nivel wysil się!).
- Mam 18 lat, lubię psy, wilki i klementynki. Nazywają mnie też lisicą, mutantem i złodziejką. - Wyrecytowałam (Brawo Nivel!)
-Złodziejką? - Spytał podejrzliwie Scott.
- Jak byłam mało podkradałam tacie z portfela.
Wyraźnie mu ulżyło.
- To dobrze. Ma pani jakieś hobby?
- Umiem grac na skrzypcach.
Scott aż podskoczył na krześle.
- Naprawdę? Pokaż pokaż pokaż! - zachwycał się jak małe dziecko po czym wyjął z szafy skrzypce.
Złapałam je nie pewnie, sprawdziłam i zaczęłam grać Foxy violin. Scott zachowywał się jak małe dziecko. Skończyłam po czym podałam mu je z uśmiechem. On schował je do szafy. Obrócił się do mnie z poważną miną.
- Droga panno Nivel... Ma pani te prace!!!
Wystrzelił konfetti a wokoło rozległa się wesoła muzyka.
-Naprawdę? -ucieszyłam się - To od kiedy zaczynam?
Zastanowił się.
- Od po jutra. A teraz pozwól że cie oprowadzę.
Razem przeszliśmy się po tym miejscu a on wytłumaczył mi jak się posługuje komputerem i kamera (robiąc to z taką gracją że pewne było że robił to już wiele razy) oraz że będzie mi wysyłał nagrywane wiadomości.               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz