niedziela, 19 kwietnia 2015
Akt 5
Wyszłam z budynku pracy i krzyknęłam ,,Fuck Yea!!!" I zaczęłam tańczyć. Ludzie w okolicy zaczęli się na mnie lampić więc się szybko uspokoiłam. Szybkim krokiem skierowałam się do domu gdy nagle zorientowałam się że nie wzięłam kapelusza. Skierowałam się w stronę tego budynku gdy ktoś
mnie złapał za nadgarstki i zatrzymał. Perfekcyjnie kopnęłam tą osobę w krocze nawet nie patrząc kto to ani jakiej jest płci. Obróciłam się niemal z szybkością światła. To był
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Ten facet!
Zdrapka! Zdrap żeby się dowiedzieć kto to był!
-Co ty tu robisz?! -Wrzasnęłam.
Spojrzał na mnie, jęknął i powoli się podniósł. Łypałam na niego groźnie z pode łba. Powoli się podniósł.
-Przepraszam za to najście. Nazywam się Vincent Cagna i jestem tu by cie ostrzec. - Powiedział nieco urażony.
Wzruszyłam ramionami.
- Po co chcesz mnie przed czymś ostrzegać?
Vincent zrobił smutny uśmiech. Z tym psychopatycznym wyrazem.
- Ponieważ tam gdzie idziesz niechybnie zginiesz. -Zrymował
Zastrzygłam uszami i uśmiechnęłam się zawadiacko.
-Niedawno tam byłam i jakoś NIC mi się nie stało.
Przekręcił głowę i spojrzał na moje uszy.
- On się taki robi dopiero gdy jest 17:00 - pokazał mi na zegarek. Była 16:56. - więc radze ci się śpieszyć!
Obróciłam się na piecie jednak nie biegłam. Powolutku kroczyłam przed siebie. On nie będzie mi rozkazywał.
mnie złapał za nadgarstki i zatrzymał. Perfekcyjnie kopnęłam tą osobę w krocze nawet nie patrząc kto to ani jakiej jest płci. Obróciłam się niemal z szybkością światła. To był
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Ten facet!
Zdrapka! Zdrap żeby się dowiedzieć kto to był!
-Co ty tu robisz?! -Wrzasnęłam.
Spojrzał na mnie, jęknął i powoli się podniósł. Łypałam na niego groźnie z pode łba. Powoli się podniósł.
-Przepraszam za to najście. Nazywam się Vincent Cagna i jestem tu by cie ostrzec. - Powiedział nieco urażony.
Wzruszyłam ramionami.
- Po co chcesz mnie przed czymś ostrzegać?
Vincent zrobił smutny uśmiech. Z tym psychopatycznym wyrazem.
- Ponieważ tam gdzie idziesz niechybnie zginiesz. -Zrymował
Zastrzygłam uszami i uśmiechnęłam się zawadiacko.
-Niedawno tam byłam i jakoś NIC mi się nie stało.
Przekręcił głowę i spojrzał na moje uszy.
- On się taki robi dopiero gdy jest 17:00 - pokazał mi na zegarek. Była 16:56. - więc radze ci się śpieszyć!
Obróciłam się na piecie jednak nie biegłam. Powolutku kroczyłam przed siebie. On nie będzie mi rozkazywał.
sobota, 18 kwietnia 2015
piątek, 17 kwietnia 2015
Akt 4
Przed budynkiem stał jakiś człowiek. Był ubrany jak cyrkowiec a dokładniej magik.... Ku*wa ktoś mówił żebym tak nie opisywała każdego kogo spotkam! Więc macie tu jego pie****** zdjęcie!
Scott |
- Buongiorno - powiedział. - Ty pewnie jesteś Nivel ?
- Buongiorno - Odpowiedziałam grzecznie - Tak jestem Nivel.
Facet przez chwile przyglądał się moim uszom i ogonkowi. Grrr! Jak ja nienawidzę tych dwóch!
- W takim razie zapraszam do mojego gabinetu. - Powiedział w końcu.
To mnie zatkało. Czyli to jest mój szef ? No nieźle! Kto ubiera się tak do pracy ?
Bez gadania poszłam za szefem. Doszliśmy (poprzez cholernie upiorny korytarz) do jego gabinetu. Był to mały pokoik. Sullo scaffalewł. (Włoski: Na półce ) leżały jakieś gazety. Bez ociągania sięgnęłam po jedną z nich. Scott, jak mi się przedstawić szef, od razu mi ją zabrał.
- nie nie nie tego nie dotykamy. -Powiedział jak do dziecka albo psa. Przy tym machał tak palcem. Położył gazety na najwyższej z półek a że był on naprawdę wysoki za nic nie mogłabym dosięgnąć.
To było trochę... dziwne. Jaki szef tak robi?
Scott spojrzał na mnie znad swojego biurka.
- No cóż panno Nivel. -Zaczął- Może zacznijmy od poznania się? Znaczy, wiem że masz na imię Nivel ale nie wiem prawie nic o innych rzeczach. Ile masz lat? Co lubisz i czego nie lubisz? Jesteś jakoś jeszcze nazywana? - Spytał
Zastanowienie (Nivel wysil się!).
- Mam 18 lat, lubię psy, wilki i klementynki. Nazywają mnie też lisicą, mutantem i złodziejką. - Wyrecytowałam (Brawo Nivel!)
-Złodziejką? - Spytał podejrzliwie Scott.
- Jak byłam mało podkradałam tacie z portfela.
Wyraźnie mu ulżyło.
- To dobrze. Ma pani jakieś hobby?
- Umiem grac na skrzypcach.
Scott aż podskoczył na krześle.
- Naprawdę? Pokaż pokaż pokaż! - zachwycał się jak małe dziecko po czym wyjął z szafy skrzypce.
Złapałam je nie pewnie, sprawdziłam i zaczęłam grać Foxy violin. Scott zachowywał się jak małe dziecko. Skończyłam po czym podałam mu je z uśmiechem. On schował je do szafy. Obrócił się do mnie z poważną miną.
- Droga panno Nivel... Ma pani te prace!!!
Wystrzelił konfetti a wokoło rozległa się wesoła muzyka.
-Naprawdę? -ucieszyłam się - To od kiedy zaczynam?
Zastanowił się.
- Od po jutra. A teraz pozwól że cie oprowadzę.
Razem przeszliśmy się po tym miejscu a on wytłumaczył mi jak się posługuje komputerem i kamera (robiąc to z taką gracją że pewne było że robił to już wiele razy) oraz że będzie mi wysyłał nagrywane wiadomości.
To było trochę... dziwne. Jaki szef tak robi?
Scott spojrzał na mnie znad swojego biurka.
- No cóż panno Nivel. -Zaczął- Może zacznijmy od poznania się? Znaczy, wiem że masz na imię Nivel ale nie wiem prawie nic o innych rzeczach. Ile masz lat? Co lubisz i czego nie lubisz? Jesteś jakoś jeszcze nazywana? - Spytał
Zastanowienie (Nivel wysil się!).
- Mam 18 lat, lubię psy, wilki i klementynki. Nazywają mnie też lisicą, mutantem i złodziejką. - Wyrecytowałam (Brawo Nivel!)
-Złodziejką? - Spytał podejrzliwie Scott.
- Jak byłam mało podkradałam tacie z portfela.
Wyraźnie mu ulżyło.
- To dobrze. Ma pani jakieś hobby?
- Umiem grac na skrzypcach.
Scott aż podskoczył na krześle.
- Naprawdę? Pokaż pokaż pokaż! - zachwycał się jak małe dziecko po czym wyjął z szafy skrzypce.
Złapałam je nie pewnie, sprawdziłam i zaczęłam grać Foxy violin. Scott zachowywał się jak małe dziecko. Skończyłam po czym podałam mu je z uśmiechem. On schował je do szafy. Obrócił się do mnie z poważną miną.
- Droga panno Nivel... Ma pani te prace!!!
Wystrzelił konfetti a wokoło rozległa się wesoła muzyka.
-Naprawdę? -ucieszyłam się - To od kiedy zaczynam?
Zastanowił się.
- Od po jutra. A teraz pozwól że cie oprowadzę.
Razem przeszliśmy się po tym miejscu a on wytłumaczył mi jak się posługuje komputerem i kamera (robiąc to z taką gracją że pewne było że robił to już wiele razy) oraz że będzie mi wysyłał nagrywane wiadomości.
niedziela, 12 kwietnia 2015
Akt 3
Ubrawszy się w długi płaszcz i długie kozaki wyszłam z domu. W holu przywitał mnie dzieciak sąsiada głośno wyrażając swoje zdziwienie i pytając się czy jestem z kosmosu. Ignorując go zupełnie, wyszłam z bloku. Powitał mnie zapach pizzy, przypraw, spaghetti oraz różnych ciast i kwiatów sprzedawanych na straganach lub na balkonach budowli. Przeszłam nad mostkiem, nad kanałem i zaczęłam czekać na gondoliera. Po chwili jednak zrezygnowałam gdy zauważyłam że nikt się nie pojawia. Skierowałam się w kierunku do Canal Grande by po jakimś czasie skręcić w stronę Placu św. Marka gdzie powitał mnie skrzydlaty lew oraz złote konie. Wyjęłam telefon i włączyłam GPS.
- Tato patrz! Wilkołak!! - zawołał jakiś chłopak.
Moje spojrzenie powędrowało na chwilkę do niego. Chłopak miał jakieś 19 lat i miał brązowe włosy oraz zielone oczy. Ale o wiele o wiele dłuższą chwilę patrzałam na JEGO OJCA. Facet miał fioletowe włosy i taką samą do połowy skórę. Nie miał chyba koloru oczu (Które miał wielkie jak cholera). Na twarzy miał ta-a-aki psychopatyczny wyraz...
- Liu basta! - Zawołał i się do mnie obrócił - Przepraszam za nieg... Hey Baby! Jesteś z Alaski ?
Znałam ten tekst więc...
- Nie z Czarnobyla w Ukrainie więc basta.
Facet wyglądał jak wcielenie psychotyzmu.
- Ooooooo naprawdę ? Jaaaaaaa też! - A ile bierzesz ? - Spytał
Chyba wiem czego się spodziewać...
- ...?
Facet spojrzał na mnie a jego psychopatyczne oblicze nagle wydawało się... kur jak to się nazywało ?
- Za obciąganie? - Dodał
To mnie zagięło. Spojrzałam na niego przerażona. On przekręcił głowę trochę na bok zdezorientowany. Obróciłam się najszybciej jak tylko umiałam i pobiegłam przed siebie. Zatrzymałam się dopiero jakieś 5 kilometrów od tamtego miejsca. Co ten człowiek sobie myślał ? Czy on chciał żebym mu....? Ooooo shit!!! Nie nie nie nie nie! Nigdy ku*rwa!
Szybko jednak odpuściłam gdy zauważyłam że w jednym, ciemnym zaułku szyld z głową z Freddiego. Fazbear: horror atraction czy jakoś tak było zaraz przede mną
- Tato patrz! Wilkołak!! - zawołał jakiś chłopak.
Moje spojrzenie powędrowało na chwilkę do niego. Chłopak miał jakieś 19 lat i miał brązowe włosy oraz zielone oczy. Ale o wiele o wiele dłuższą chwilę patrzałam na JEGO OJCA. Facet miał fioletowe włosy i taką samą do połowy skórę. Nie miał chyba koloru oczu (Które miał wielkie jak cholera). Na twarzy miał ta-a-aki psychopatyczny wyraz...
- Liu basta! - Zawołał i się do mnie obrócił - Przepraszam za nieg... Hey Baby! Jesteś z Alaski ?
Znałam ten tekst więc...
- Nie z Czarnobyla w Ukrainie więc basta.
Facet wyglądał jak wcielenie psychotyzmu.
- Ooooooo naprawdę ? Jaaaaaaa też! - A ile bierzesz ? - Spytał
Chyba wiem czego się spodziewać...
- ...?
Facet spojrzał na mnie a jego psychopatyczne oblicze nagle wydawało się... kur jak to się nazywało ?
- Za obciąganie? - Dodał
To mnie zagięło. Spojrzałam na niego przerażona. On przekręcił głowę trochę na bok zdezorientowany. Obróciłam się najszybciej jak tylko umiałam i pobiegłam przed siebie. Zatrzymałam się dopiero jakieś 5 kilometrów od tamtego miejsca. Co ten człowiek sobie myślał ? Czy on chciał żebym mu....? Ooooo shit!!! Nie nie nie nie nie! Nigdy ku*rwa!
Szybko jednak odpuściłam gdy zauważyłam że w jednym, ciemnym zaułku szyld z głową z Freddiego. Fazbear: horror atraction czy jakoś tak było zaraz przede mną
Liu (Tak kurde ten od jeffa) |
ojciec Liu |
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Akt 2
Autor: Sorry że akt taki informacyjny. Następny będzie już prawdopodobnie o sami wiecie czym.
Ja i Katrin mieszkamy w bloku na drugim pietrze w domu numer 12. W domu jest hol o ciemnozielonych ścianach i brązowym dywanie. Kuchnia jest, czerwono - białe kafelki, takie same ściany. Lodówka jest, kuchenka jeeeest, blat, mikrofala, szafki, toster, mikser... Ekspres do kawy! (Fuck Yea! Nie wiem jak my na to zarobiliśmy!) oraz miskę dla psa. Obok przy lodówce są drzwi do jadalni gdzie stai mały okrągły stół i dwa krzesła. Na stole stoi mała paprotka a na ścianie wisi WYDRUKOWANA Mona Lisa. Ściany mają tu fajny ciemno brązowy kolor a podłoga jest w zielone trawiaste kafelki. No to teraz salon. Jest tu telewizor (Plazma! Kat jak my na to zarobiliśmy?!), beżowa sofa w zebrę, dwa takie same fotele i legowisko które i tak Masky ma w D. Ściany są kremowe zresztą jak dywan. Przedpokój. Zielone ściany i biały dywan w czerwone kropki. Są tu trzy drzwi. Środkowe to kibel. Co tu gadać, lusterko, zlewik, prysznic, kibelek, jasne, różowe kafelki na ścianach i podłodze. No dobra wracamy do przedpokoju. Prawe to pokój Katrin. Tapeta jest tu ciemno granatowa w jasne zielone kwiatki. No podłodze jest też zielony dywanik a z sufitu zwisa błękitna lampka. Rama łóżka jest z niebieskiego drewna a materac Fioletowy. Kołderka fioletowa a poduszki turkusowe. Stoi tu też Zielona szafa, zielony fotel i parę kolorowych (Wszystkie odcienie zielonego) książek na zielonej biblioteczce. No a lewę drzwi? Otóż otwierasz i.... pusto! Ściany szare podłoga chyba z gipsu. A pod ścianą drabina. Jest wysoka i szara ciągnie się aż po sufit. Zaraz zaraz! A to co? Klapka! Otwierasz i co widzisz? Otóż właśnie to mój pokój. Ściany są różowe w ciemniejsze trochę gwiazdy a na podłodze jest różowy, puchaty dywan. Z fioletowego drewna wyrobiono mi komody, biblioteczkę, stolik do kawy. Tu nie ma łóżka a rząd wielkich różowych poduch zszytych ze sobą. Na noc wystarczy mi fioletowa kołdra w niebieskie pasy. Są tu też moje białe skrzypce i... balkon! A teraz zagadka kto zgadnie gdzie mieszkam?
Ps: Ta zagadka to o Nivel i Katrin nie o mnie.
Ja i Katrin mieszkamy w bloku na drugim pietrze w domu numer 12. W domu jest hol o ciemnozielonych ścianach i brązowym dywanie. Kuchnia jest, czerwono - białe kafelki, takie same ściany. Lodówka jest, kuchenka jeeeest, blat, mikrofala, szafki, toster, mikser... Ekspres do kawy! (Fuck Yea! Nie wiem jak my na to zarobiliśmy!) oraz miskę dla psa. Obok przy lodówce są drzwi do jadalni gdzie stai mały okrągły stół i dwa krzesła. Na stole stoi mała paprotka a na ścianie wisi WYDRUKOWANA Mona Lisa. Ściany mają tu fajny ciemno brązowy kolor a podłoga jest w zielone trawiaste kafelki. No to teraz salon. Jest tu telewizor (Plazma! Kat jak my na to zarobiliśmy?!), beżowa sofa w zebrę, dwa takie same fotele i legowisko które i tak Masky ma w D. Ściany są kremowe zresztą jak dywan. Przedpokój. Zielone ściany i biały dywan w czerwone kropki. Są tu trzy drzwi. Środkowe to kibel. Co tu gadać, lusterko, zlewik, prysznic, kibelek, jasne, różowe kafelki na ścianach i podłodze. No dobra wracamy do przedpokoju. Prawe to pokój Katrin. Tapeta jest tu ciemno granatowa w jasne zielone kwiatki. No podłodze jest też zielony dywanik a z sufitu zwisa błękitna lampka. Rama łóżka jest z niebieskiego drewna a materac Fioletowy. Kołderka fioletowa a poduszki turkusowe. Stoi tu też Zielona szafa, zielony fotel i parę kolorowych (Wszystkie odcienie zielonego) książek na zielonej biblioteczce. No a lewę drzwi? Otóż otwierasz i.... pusto! Ściany szare podłoga chyba z gipsu. A pod ścianą drabina. Jest wysoka i szara ciągnie się aż po sufit. Zaraz zaraz! A to co? Klapka! Otwierasz i co widzisz? Otóż właśnie to mój pokój. Ściany są różowe w ciemniejsze trochę gwiazdy a na podłodze jest różowy, puchaty dywan. Z fioletowego drewna wyrobiono mi komody, biblioteczkę, stolik do kawy. Tu nie ma łóżka a rząd wielkich różowych poduch zszytych ze sobą. Na noc wystarczy mi fioletowa kołdra w niebieskie pasy. Są tu też moje białe skrzypce i... balkon! A teraz zagadka kto zgadnie gdzie mieszkam?
Ps: Ta zagadka to o Nivel i Katrin nie o mnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)